Dziękuję
światu z całego serca za komunikację miejską. Tak licznie
pogardzaną i wyszydzaną, która jednak w jakiś magiczny sposób
dostarcza ludzi (w różnym czasie) na miejsce, które wybrali już
zanim tam się znaleźli.
Komunikacja miejska jest zaś
nieograniczonym miejscem obserwacji, to najmocniejsza znana ludzkości
soczewka, która skupia w sobie wszystkie gatunki ludzkie po świecie
chodzące lub pełzające.
Weźmy miejsca siedzące: fotele,
kanapy, które posiadają nie tylko tramwaje czy autobusy, ale też
parki i kościoły (miejsca niepojedyncze). Jedno z pól największej
przegranej bitwy ludzkości. Porażka na całej tzw. Linii. Jedyną
rzeczą, która podobnie jak miejsca siedzące niepojedyncze nie
spełnia swojej funkcji, są dmuchawy do suszenia rąk w różnego typu toaletach publicznych.
Miejsca siedzące podwójne, potrójne, lub
nawet poczwórne (dwie dwójki ustawione w kontrze) to wyjątkowa i
nieoczekiwana przestrzeń ekspresji indywidualizmu. Najczęściej
zasiedlona przez 1 lub 2 osoby.
Miejsce podwójne to miejsce
przeznaczone dla dwóch z rodzaju "ja i mój brzuch". By
zapewnić sobie wyjątkowy komfort podróżowania w pojedynkę w
takich warunkach, wystarczy:
a) posiadać torbę/plecak i położyć
je na siedzeniu obok siebie. Wyraźna demonstracja siły i
dobrobytu,
b) usiąść na zewnętrznym miejscu, bo przecież nikt
przy zdrowych zmysłach, by usiąść nie będzie przepraszał i
przepychał się – upokorzenie pretendenta i eskalacja potęgi już
siedzącej osoby.
Miejsca potrójne i poczwórne także
skonstruowane nie są dla 3 lub 4 osób, co wyraźnie pokazuje
praktyka zasiedlania. Miejsca potrójne i poczwórne obsiewane są
przez 2 pasażerów, w takich konfiguracjach by ich ciała sąsiadować
nie mogły ze sobą. Co wynika zresztą ze słusznej obawy przed
cielesnością Innego. A ten jak wiadomo, nie ma innego wyjścia,
musi być zły.
Miejsca poczwórne są najbezpieczniejsze,
ponieważ dają możliwość zaanektowania nie 1, a 2 czy 3 nawet
miejsc. Obsiane pasażerami siedzącymi po przekątnej, gdzie każdy
patrzy w inne okno, z nogami złączonymi, by nie doszło do
przypadkowego splugawienia podeszwy, lub popularnego
szturchnięcia.
Trudno powiedzieć co irytuje bardziej.
Autobus
pełen starszych dam z tobołkami, których jest ich dokładnie tyle
ile miejsc, i podwójnych miejsc – to wizja, która mnie
prześladuje. Starsza dama obok starszej damy nie usiądzie. W ogóle
rzadko kto obok starszej damy ma okazję usiąść. Ich powykręcane
reumatyzmem stawy stanowią najwidoczniej dosyć wyraźny komunikat i
posag, który pozwala je wysoko w hierarchii społecznej ustawić. Swoją drogą to rozpaczliwy krzyk, pragnący powrotu do czasów antycznej Sparty,
gdzie to gerundia stanowiła organ mocodawczy i najważniejszy.
Spartiaci na emeryturze dziś poruszają się tylko komunikacją
miejską. Mobilne getto, gdzie na chwilę ich odsłonięte dzięki
skarpetkom bezuciskowym kostki lśnią dawną, gombrowiczowską
łydką*.
Przemieszczenie kostki i łydki celowe.
Wiele starszych osób ma problemy ze zdrowiem, albo ich nie ma, co
nieco utrudnia im komunikację z rówieśnikami**
Popularna sytuacja autobusowa (zdjęcie stąd: http://www.gazetaslupecka.pl/wp-content/uploads/2012/02/Puste-miejsce.jpg)
** Tak, to
stereotyp.