poniedziałek, 6 maja 2013

Pret-a-porter. TIR-a-misu


Tirowcy – marynarze lądu. Samotni odkrywcy światów. Gladiatorzy, walczący o wszystko. Przemierzający drogi i bezdroża, samotnie, jak śmiałkowie żeglujący wbrew rozsądkowi dookoła świata. W każdej leśnej przystani zostawiają inną dziewczynę. Pełne niebezpieczeństw i atrakcji męskie życie.

Czasy jednak się zmieniają. I dziewczęta i kobiety również chcą zostać kierowcami tirów. Dyskryminacja spada na nie już od samego początku i dotyka dwóch kwestii, powiązanych ze sobą.

Siedząca za kierownicą TIR-a, chcąc nie chcąc, winna nazywana być tirówką – a to imię zostało nadane już kobietom zatrudnionym w innej branży. Rozsądnego odpowiednika tej nazwy szukać próżno. Nawet jakaś forma opisowa nastręcza pewnego problemu, wszak kierownica czy kierowniczka, znów wyprzedziły znaczeniowo kobiety 18 kół.

Druga kwestia, ściśle wiąże się z pierwszą. Kobiety za kierownicą TIR-a, dyskryminowane są także w kwestii... tirówek właśnie. W lasach, w różnych zielonych przystaniach, parkingach śród ściółki, widok męskiej tirówki (doprawdy!) to rzadkość, jeśli nie cud. Dla spragnionych bliskości drugiego ciała pań, pozostaje zatem wyjście, pozwalające wierzyć, że ten cały świat urządził sobie mały chłopiec, który lubił sobie folgować. Jakie to wyjście - wierzę, że każdy z nas, ma w głowie wyobrażenie małego chłopca, który lubił sobie folgować urządzając świat. Śmiał się i rumienił na zmianę. Jego wiecznie wykrzywione w grymasie usta, którymi pieścił glob, wyżłobiły równik. Jego nieuważne ręce pozwoliły nabrzmiałej kuli zrodzić gotowe do erupcji wulkany i monumentalne góry. No i jeszcze kapało mu z nosa.

I na takim świecie moi mili, przychodzi nam mierzyć się z każdym problemem. Innego świata nie ma, ale problemy można sobie już dozować. Niektóre bywają całkiem niepotrzebne, prawda?


Przykład czegoś niepotrzebngo na jedynym świecie (źródło: http://www.samiswoi.ca/images/stories/bajm_prasa.jpg)