wtorek, 9 kwietnia 2013

Pędzi do zagłady


Dziękuję światu z całego serca za komunikację miejską. Tak licznie pogardzaną i wyszydzaną, która jednak w jakiś magiczny sposób dostarcza ludzi (w różnym czasie) na miejsce, które wybrali już zanim tam się znaleźli.

Komunikacja miejska jest zaś nieograniczonym miejscem obserwacji, to najmocniejsza znana ludzkości soczewka, która skupia w sobie wszystkie gatunki ludzkie po świecie chodzące lub pełzające.

Weźmy miejsca siedzące: fotele, kanapy, które posiadają nie tylko tramwaje czy autobusy, ale też parki i kościoły (miejsca niepojedyncze). Jedno z pól największej przegranej bitwy ludzkości. Porażka na całej tzw. Linii. Jedyną rzeczą, która podobnie jak miejsca siedzące niepojedyncze nie spełnia swojej funkcji, są dmuchawy do suszenia rąk w różnego typu toaletach publicznych.
Miejsca siedzące podwójne, potrójne, lub nawet poczwórne (dwie dwójki ustawione w kontrze) to wyjątkowa i nieoczekiwana przestrzeń ekspresji indywidualizmu. Najczęściej zasiedlona przez 1 lub 2 osoby. 
Miejsce podwójne to miejsce przeznaczone dla dwóch z rodzaju "ja i mój brzuch". By zapewnić sobie wyjątkowy komfort podróżowania w pojedynkę w takich warunkach, wystarczy:
a) posiadać torbę/plecak i położyć je na siedzeniu obok siebie. Wyraźna demonstracja siły i dobrobytu,
b) usiąść na zewnętrznym miejscu, bo przecież nikt przy zdrowych zmysłach, by usiąść nie będzie przepraszał i przepychał się – upokorzenie pretendenta i eskalacja potęgi już siedzącej osoby.
Miejsca potrójne i poczwórne także skonstruowane nie są dla 3 lub 4 osób, co wyraźnie pokazuje praktyka zasiedlania. Miejsca potrójne i poczwórne obsiewane są przez 2 pasażerów, w takich konfiguracjach by ich ciała sąsiadować nie mogły ze sobą. Co wynika zresztą ze słusznej obawy przed cielesnością Innego. A ten jak wiadomo, nie ma innego wyjścia, musi być zły. 
Miejsca poczwórne są najbezpieczniejsze, ponieważ dają możliwość zaanektowania nie 1, a 2 czy 3 nawet miejsc. Obsiane pasażerami siedzącymi po przekątnej, gdzie każdy patrzy w inne okno, z nogami złączonymi, by nie doszło do przypadkowego splugawienia podeszwy, lub popularnego szturchnięcia.
Trudno powiedzieć co irytuje bardziej.

Autobus pełen starszych dam z tobołkami, których jest ich dokładnie tyle ile miejsc, i podwójnych miejsc – to wizja, która mnie prześladuje. Starsza dama obok starszej damy nie usiądzie. W ogóle rzadko kto obok starszej damy ma okazję usiąść. Ich powykręcane reumatyzmem stawy stanowią najwidoczniej dosyć wyraźny komunikat i posag, który pozwala je wysoko w hierarchii  społecznej ustawić. Swoją drogą to rozpaczliwy krzyk, pragnący powrotu do czasów antycznej Sparty, gdzie to gerundia stanowiła organ mocodawczy i najważniejszy. Spartiaci na emeryturze dziś poruszają się tylko komunikacją miejską. Mobilne getto, gdzie na chwilę ich odsłonięte dzięki skarpetkom bezuciskowym kostki lśnią dawną, gombrowiczowską łydką*. 


Przemieszczenie kostki i łydki celowe. Wiele starszych osób ma problemy ze zdrowiem, albo ich nie ma, co nieco utrudnia im komunikację z rówieśnikami**

Popularna sytuacja autobusowa (zdjęcie stąd: http://www.gazetaslupecka.pl/wp-content/uploads/2012/02/Puste-miejsce.jpg)
** Tak, to stereotyp.

1 komentarz:

  1. A ja zhakowałem siedzenia w busach i tramwajach! Tam gdzie jest ciasno w miejscach 1 na 1 (tet a tet, tudzież eye to eye) gdzie nasze kolana obwijają się o kolana osoby naPRZECIWko niczym krzak głogu nad grobem Tristana i Izoldy, wystarczy zasiąść bokiem (prostopadle, profilowo, ewentualnie w pozycji profil perdu - w przypadku natarczywych ataków kaszlu z katarem lub gastrofazy czosnkowej). W ten sposób manifestujemy expressis verbis:
    I - godnie zasiadającą pupę na fotelu niczym Ludwik XVI na tronie
    II - foch w stosunku do siedziskowego oponenta
    EXTRA RADA (dla cierpiących na niedobór witaminy D) - w słoneczne dni, darmowo opalamy kark, radośnie wypinający się na szybę pojazdu (wyjątek - miejsce na tzw. przegubie), która potęguje działanie promieni słonecznych.

    OdpowiedzUsuń