Ponownie siedzę przy tym samym co wcześniej biurku. Uderzam w trochę zbyt płaskie klawisze, próbując znaleźć punkt zaczepienia. Nie można pisać tekstu bez pomysłu. Jest to zbrodnia równa ludobójstwu. Tekst nie po to powstaje, by służyć swemu panu. Tak samo jak ludzie. Więc jeśli zabija się tekst, to zabija się ludzi.
A co po takiej śmierci zostaje? W najlepszym razie coś.
Ostatnio więcej jeżdżę tramwajami. Pewnie, po szynach, przez Poznań - jak Drezno - szary w paseczki. Bo od kilku dni, wszystko jest dla mnie szare w paseczki. To nie są moje słowa, te kursywne. To Wiktor Szkłowski, napisał tak o Dreźnie. Postanowił wykorzystać metodę opisu stosowaną przez mu współczesnych (lata 20/30 ubiegłego wieku) pisarzy rosyjskich - wziąć jeden fragment rzeczywistości i przyłożyć go do całej reszty. Może nie będzie to prawdziwe, ale na pewno przekonywujące. I w dobrym tonie.
Szarym w paseczki.
Zatem ja też, w dobrym tonie, piszę: sam jestem szary w paseczki, szukam usprawiedliwienia tego faktu, ale im bardziej szukam, tym więcej tych pasków.
Ale, dzięki Bogu, nie musicie tego w żaden sposób traktować. To może być fikcja.
Obiecany deserek-deseskładak.
http://www.youtube.com/watch?v=nrxmrS9FIzc
http://www.youtube.com/watch?v=nrxmrS9FIzc
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz