Nie potrzebuję więcej łóżka
niż pół.
Każdy z nas, nawet jeśli nie chce, podróżuje nocą. Kilkanaście lat temu, odziany w hawajską koszulę (co jest oczywiście skrótem myślowym i kalką) stałem w kolejce do recepcji w jakiś hoteliku czy bungalowie. Chciałem osiąść tam na kilka dni. Nagle (w tekście wszystko powinno być nagłe, tak, by zakryć fakt, że to tylko słowa) zza pleców usłyszałem, że ktoś strasznie się piekli, że rośnie w złości, że dojrzewa w nim perła niepokorna. Odwróciłem się i chciałem porozmawiać. Niestety, mężczyzna, który w tej kolejce stał za mną, wydawał z siebie masę furiatycznych odgłosów, bliskich rykom, pokrewnych jękom i wrzaskom. Prosiłem, tłumaczyłem, że tutaj nie ma co się denerwować. Że każdy musi w tej kolejce stać, że to tropikalna wyspa, że na pewno dostanie pan taki bungalow jakiego pan pragnie. Na nic zdały się moje szlachetne teorie. Pan był wściekły. Rozjuszony nie słuchał. Przeżywał w swoim wnętrzu coś, czego nie był w stanie, nie chciał, zatrzymywać. Wiedział, że tak będzie lepiej, że bez tego najpewniej stanie się coś gorszego i obudzi się spoglądając w dno plastikowej miski pełnej wymiocin, gdzieś w zupełnie nieegzotycznej Polsce.
Po wpisaniu hasła furiat, w googlach, jedną z pierwszych ppropozycji jest, kto wie czy nie bez racji, ten o to gwiazdor.
Po wpisaniu hasła furiat, w googlach, jedną z pierwszych ppropozycji jest, kto wie czy nie bez racji, ten o to gwiazdor.
Pierwszy od lewej, w czapeczce, domniemany furiat z partnerką. Za nimi, na drugim planie, furiaci najprawdziwsi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz