Jestem tchórzem. Boję się strzelić samobója, mimo że korporacyjna codzienność powoduje u mnie drgawki, wytarcie się formy. Szwy, którymi łączę siebie, którymi chcę, którymi udaję, zaczynają się przerzedzać, ukazując światu i mnie samemu, mnie samego - bezbronnego, bez narzędzi, jak pierwsi protoludzie jeszcze mokrzy od wody, jeszcze nie przywykli do stałego gruntu.
Jestem jak oni, mam błoto na stopach, którego nie wiem jak się pozbyć.
Otaczają mnie ludzie mali, którzy noszą za duże buty i garnitury. Szkłowski pisał, że samochód jest przedłużeniem człowieka. Mania właśnie pisze, że krawat jest przedłużeniem diabła. Czerwony, płonący na tle białej koszuli, prestiżowy. Ktoś się nad tym zastanowi i pomyśli: "być może coś w tym jest, przecież krawaty, to nic innego, jak element munduru chorwackich żołnierzy sprzed wielu lat". Jakiś językoznawca może doda: "i to od tej nacji wzięła się nazwa tego co Mania nazywa <<przedłużeniem diabła>>".
Jestem tchórzem. Nie mam odwagi stanąć na dachu i przywitać się z chodnikiem. Dlatego czasem staję na chwilę w przeciągu. By poczuć pęd powietrza.
Współpracownik diabła w krawacie. Nie widać jak długim, ale bardzo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz