piątek, 2 marca 2012

Fragment czegoś co siłą rzeczy jest zawsze rozczłonkowane

Wprowadzenie 1: Fragment miał być tematem mojej pracy magisterskiej. Kiedy się o tym pomyśli bardziej, dojdzie się do wniosku, że tego jest bardzo dużo i to musiałaby być całkiem spora praca. Nie jestem jednak w stanie takiej pracy się oddać należycie, bo piszę listy. Inspirowane najważniejszą dla mnie książką - Zoo czyli listy nie o miłości Wiktora Szkłowskiego z 1923r.

Oto tych listów fragment.

13.02.

Droga Alu!

Piszę do Ciebie bo jesteś daleko. Zbyt daleko by krzyczeć i spluwać. Nie rozróżnia się z tego dystansu konturów nawet wież największych. Wszystko skryte za tym rozmazem, które funduje nam powietrze, mgła i Kopernik.
Dlatego piszę, by – mimo braku podpisu – nie zostać anonimowym, by w tych literach zawrzeć fakt swego istnienia. I to istnienie za pomocą tuszu, papieru i listonosza, oddać Tobie na wieczne wychowanie.
Rozpadam się w tych słowach, w strachu, że już nic więcej nie napiszę. Piszę to dla siebie – wiesz o tym. Żeby przypomnieć. W tym rozkładzie, jak brzytwy chwytam się Ciebie, ustawiam w środku, za cel. Jesteś ostatnim tematem, z którym mam siły się mierzyć. Może dlatego, że tak mało o tym wiesz. Nie jesteś historią mojego życia, moją biografią, wytworem wyobraźni, majakiem nieskończonym. Jesteś. Tyle, że daleko.
Oczekuj w tygodniu następnego listu.

W podpisie
Ja.


16.02.
Pisanie takich listów to wspaniała sprawa, nie muszę wymyślać fabuły. Wystarczy, że w kilku zdaniach upchnę ciekawą obserwację, albo – daj Boże – błyskotliwą frazę, myśl. Potem taki list żyje własnym życiem i ja nie muszę się już martwić. Najlepsze jest to, że kiedy się zawrze coś takiego w liście, to on cały gęstnieje, rozświetla się. Jest napuchnięty, pęcznieje. Przez to jest też napięty, źle znosi dotyk. Palce intruza go uwierają, pieką go jak piec chleb.
Włoskie piece pieką pizze. Może jesteś Włoszką, może to właśnie chciałabyś skojarzyć z piecem. Ja nie jestem i to, co chcę mieć z pieca to żar i chleb. Obu tych rzeczy Włochy nie potrzebują. Dlatego ich piece są inne. U nas zawsze musimy mieć możliwość dogrzania się przy nim. Możemy siąść dookoła, albo założyć ręce za sobą i oprzeć się otwartymi dłońmi o kant pieca. Byle delikatnie, żeby go nie przewrócić.
Jak się takiego przewróci, to nawet gdyby słowa mieć ze złota, gdyby w liście zawrzeć najważniejsze zdanie świata, to na nic to. Bo nadejdzie chłód i głód (bo rymy).

Ja.

Marzec

Nie odzywałem się przez dłuższy czas, bo pisałem co innego i do kogo innego. Ty jednak nie masz się co martwić, to dla Ciebie piszę najlepiej.

P.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz